Czym jest dla mnie jedzenie?
Opublikowano: 03-01-2013, Kategoria: Rozważania, Komentarze: 0Zastanawialiście się kiedyś, czym jest dla Was jedzenie? W moim domu każdy posiłek był zawsze ważny lub jeszcze ważniejszy. Od dzieciństwa powtarzano mi, żebym nie wychodziła z domu bez śniadania. I że wieczorem mogę sobie nie jeść, ale rano mam dostarczyć organizmowi energii na wiele godzin. Zostało mi to do dzisiaj. Teraz, z perspektywy lat, doceniam sobie ten nawyk. Nie pamiętam, aby bolał mnie żołądek, nie notuję innych nieprzyjemnych przypadłości typu zgaga.
Najbardziej pokpiłam jedzenie w okresie studenckim. Ptaszyną będąc, wyfrunęłam sobie na uczelnię i zawsze znajdowało się wiele zajęć, które wydawały się ważniejsze niż gotowanie. Wpadałam z zajęć do mieszkania, wrzucałam tak zwane cokolwiek na patelnię, a później wsuwałam, co popadło, czytając książkę, czy oglądając wiadomości. Ani z tego nie było przyjemności, ani zdrowia.
Teraz dla odmiany kolejne pisklę sobie rośnie i znowu nie ma zbyt wiele czasu, żeby pięknie podawać posiłki i je celebrować. Dziecko potrafi zagospodarować tyle czasu rodzica, że aż nie do wiary :) Jednak nie dam się zwariować i może dzięki blogowi uda się coś z tym zrobić.
Wracając do meritum – każde jedzenie, choćby najprostsze, można przygotować tak, aby cieszyło oko i sprawiało radość jedzącemu. Nie musi być bardzo artystycznie, ale jeśli widzę, że ktoś włożył w to odrobinę wyobraźni i chęci, od razu je mi się lepiej. I cieszy mnie, jeśli moje potrawy smakują innym. Natomiast nic mnie bardziej nie irytuje, jak widok kogoś, kto widelcem rozdrabnia każdy kęs na tysiące kawałeczków, miele je w ustach, zgrywając krytyka kulinarnego, żeby na końcu wyrazić uczoną opinię o składzie. Opinia najczęściej nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Poza tym nie ma się co oszukiwać – ilu z nas ma aż tak wyrafinowane podniebienie, aby rozebrać potrawę na czynniki pierwsze i podać ich skład jakościowy i ilościowy?
Jedzenie ma mi smakować, a jeśli zechcę je przygotować, to zamiast w nim dziubać, wolę spytać, ile czego powinnam dać. Zdecydowanie szybciej, a kucharz nie ma wrażenia, że przygotował coś niejadalnego ;)
W swojej kuchni lubię eksperymentować. Efekty są różne, ale wszyscy żyją póki co, więc chyba tragedii nie ma :) Pamiętajcie tylko, żeby eksperymenty przeprowadzać raczej nie na proszonych przyjęciach, tylko chwilę wcześniej. Nie uchodzi, żeby w razie wpadki kulinarnej gości wychodzili z kiszkami grającymi marsza :)
Bardzo długo w moim domu królowały potrawy, których receptury przechodziły z dziada pradziada na kolejne pokolenia. Na szczęście ewolucja istnieje i nawet najbardziej zatwardziali pod tym względem członkowie rodziny dali się przekonać, że można wprowadzać do jadłospisu na przykład sushi czy burito. Nie oznacza to, że pozbyliśmy się z menu tradycyjnych rolad czy schabowego z kapustą. Owszem, nadal są. Ale próbujemy ich również w nowych odsłonach. Przecież kapusta nie musi być z zasmażką, a schab nie musi być panierowany w bułce. Najważniejsze, aby znaleźć swój smak i czerpać radość z gotowania i jedzenia. To, że musimy codziennie spożywać posiłki, nie powinno stanowić tylko obowiązku i smętnego zastanawiania się, co znowu ugotować. Warto zadać sobie pytanie wieczorem i z gotowym pomysłem wstać rano.