Mazurek królewski

Czas przygotowania: 20 min plus 30-35 min pieczenie

Przepis na: Mazurek królewski

Mazurek to moim zdaniem jedno z pyszniejszych ciast. A przy tym zachwycająca jest różnorodność mazurków. Zawsze wydawały mi się dość skomplikowane i niektóre faktycznie takie są. Ale nie ten. Cudownie prosty mazurek królewski.

Zanim zabierzecie się za przygotowanie ciasta, ugotujcie 3 jaja na twardo. Ja zapomniałam i jak w ukropie zwijałam się, kiedy masło i cukier już czekały ;)

Migdały zalewam na parę minut wrzątkiem. Odcedzam je, obieram skórkę, wrzucam migdały do blendera i rozdrabniam je.

W misce ucieram masło z cukrem pudrem. Następnie dodaję ugotowane żółtka (białka zostają na kanapkę). Dalej wszystko ucieram i dodaję kolejno surowe żółtko, skórkę z cytryny (ocieram skórkę na najmniejszych oczkach tarki – powinna wyjść spora łyżeczka), szczyptę soli (o tym też zapomniałam i jakoś nie zauważyłam wpływu na moje ciasto), mąkę i migdały.

Wyrabiam chwilę ciasto – trochę się może kleić, ale nie ma co się martwić. Owijam w folię spożywczą i wkładam do zamrażalnika na 30-45 min. Ciasto stężeje i bez problemu da się wałkować.

Tymczasem wykładam blachę papierem (na mazurek wystarczy blacha 25×30 cm lub coś zbliżonego). Włączam piekarnik na 180 st. C. Niech się nagrzeje.

Wyciągam ciasto z zamrażalnika, i 2/3 ciasta rozwałkowuję mniej więcej na rozmiar blachy. To ten typ ciasta, które przy przekładaniu ze stolnicy na blachę lub się rwać, więc podkładam obie dłonie pod ciasto i delikatnie je przenoszę na blachę. Z pozostałego ciasta toczę wałeczki, układam je po bokach ciasta, a na środku układam je w romby.

Do miseczki wbijam jajko i roztrzepuję je z dwiema łyżkami wody. Następnie smaruję powierzchnię ciasta i wkładam je do piekarnika. Piekę 30-35 minut. Powinno się ładnie zarumienić. Po tym czasie wyciągam i zostawiam do przestygnięcia. Do każdego rombu daję nieco dżemu – na moim cieście znalazł się dżem malinowy i brzoskwiniowy. Kwaśny i słodki. Bardzo przyjemnie się uzupełniają. Na tyle przyjemnie, że mazurek miał doczekać jutra, a kiedy ostatnim razem byłam w kuchni, widziałam malutki kawałeczek, który nie wiem, czy dotrwa rana ;) Smacznego!