Sernik z sosem malinowym
Opublikowano: 30-08-2013, Kategoria: Ciasta, Desery, Przekąska, Przepisy, Komentarze: 3Tagi: aromat rumowy, biały ser, Boże Narodzenie, cukier, cukier waniliowy, jaja, mąka ziemniaczana, maliny, masło, rodzynki, Wigilia
sernik:
- 85-90 dag białego półtłustego sera
- 7 jaj
- 3/4 szklanki cukru
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- 105 g masła
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- aromat rumowy
- 5 dag rodzynek
sos malinowy:
- 300-350 g malin
- 50 g cukru
Czas przygotowania: 10-15 minut plus 60-70 minut pieczenie
Przepis na: Sernik z sosem malinowym
Po małym przestoju spowodowanym obowiązkami rodzinnymi wracam do Was :) I od razu zapraszam na swój ulubiony sernik z sosem malinowym. Już kiedyś przedstawiałam Wam przepis na ten sernik, ale dzisiaj postanowiłam dodać do niego odrobinę kończącego się lata i minimalnie zmodyfikować samo ciasto.
W związku z dwiema większymi niż poprzednie keksówkami i ogromnym apetytem rodziny i znajomych na to ciasto, zwiększyłam też ilość składników. Jednak tutaj podaję ilość potrzebną na jedną keksówkę.
Szybkie przypomnienie: rodzynki zalewam gorącą wodą, żeby napęczniały. Żółtka ucieram z cukrem i cukrem waniliowym, dodaję zmielony przynajmniej dwukrotnie ser, miksuję. Następnie dodaję miękkie masło, aromat rumowy i po zmiksowaniu wrzucam odcedzone rodzynki. Przekładam masę do formy wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 175 st. C na 60-70 minut. Dzisiaj masy serowej miałam naprawdę sporo, więc sernik piekł się bite 70 minut.
Kiedy sernik się piecze, jest chwila na zrobienie sosu z malin. To niezwykle proste, więc warto poświęcić chwilę zamiast kupować gotowca z niewiadomą ilością konserwantów. Maliny wrzucam do rondelka i gotuję, aż zaczną stanowić jednolitą masę. Dodaję cukier i jeszcze chwilę podgotowuję. Nie lubię, kiedy w sosie jest bardzo, bardzo dużo pestek. Połowę sosu przecieram przez sitko i mieszam z pozostałą częścią. W ten sposób wilk jest syty i owca cała. Jeszcze listek mięty i można się zajadać :) Smacznego!
witam ! bardzo ciekawy pomysł z tymi keksowkami. Mam keksowkę rozciągana ,ale nie wiem czy zdałaby egzamin przy tak delikatnym cieście a drugą- rozpinaną jak tortownicę więc dla pewności poeksperymentuję z nia, przynajmniej na początku:))
Z rozciąganą nie próbowałam. Z rozpinaną – tak. Wtedy zostawiam ciasto na kilka godzin, żeby nieco stężało i dopiero je wyjmuję. Sprawdza się ;)
jeszcze raz bardzo dziękuję za podpowiedz i genialny pomysł; nigdy nie zastanawiałam się nad tym , jak zmiana formy potrafi odmienić wizerunek:)) znanego ciasta! przepiękne zdjęcia na blogu , na żadnym innym nie widziałam tak pięknie wykonanych .Pozdrawiam wiosennie!