Smaki pór roku
Opublikowano: 21-01-2013, Kategoria: Rozważania, Komentarze: 2Tak sobie dzisiaj pomyślałam, że każda pora roku determinuje w pewien sposób posiłki. Na pewno macie jakieś ulubione dania. Ja do takiego żelaznego menu mogę zaliczyć sushi i pesto.
Ale wrócę do pór roku.
Wiosna to czas nowalijek. W zasadzie mogłabym się obyć bez mięsa i jeść biały ser z rzodkiewką albo ze szczypiorkiem, albo z kiełkami. No i może raz na jakiś czas jajko na miękko. Tak widzę wiosnę.
Latem jest jeszcze lepiej, bo są pierwsze ogórki kiszone (jak dobrze ukisną, to najczęściej trwają sobie u mnie w domu do wiosny). Ale lato to przede wszystkim ogród pełen poziomek. Aż wierzyć mi się nie chce, że kiedyś lubiłam truskawki, a poziomki omijałam szerokim łukiem. Teraz rosną między kwiatkami, pod drzewami, przy ścieżkach. Ładnie kwitną i cudownie smakują. A przy tym ile da się z nich zrobić. Najpyszniejsze są zaraz po zerwaniu. Ale koktajl, czy spora warstwa na serniku na zimno – po prostu miodzio. W tym roku do ogrodu powróciła też brzoskwinia – tyle, że dziś ni z tego ni z owego ogród został skuty lodem, więc pytanie czy jej nie przemrozi? Może nie. No i zawitała też morela. Tak więc będzie poziomkowo-brzoskwiniowo-morelowo.
Wczesną jesienią robi się u nas duszonki. Na pewno znacie. Spotkałam je w paru miejscach w Polsce pod innymi nazwami: pieczonki albo kociołek. Można je zrobić w piekarniku, ale najbardziej mi smakują, kiedy są faktycznie duszone w kociołku zawieszonym przez kilka godzin nad ogniskiem, a później nad żarem. U nas robi się je tak, że wykłada się kociołek folią aluminiową, a później kapustą (białą lub włoską). Później idą warstwami pokrojone na plasterki ziemniaki, marchew, cebula, pietruszka, kiełbasa i boczek (boczek to akurat na kostkę). Całość się soli, na samym wierzchu też kładzie się boczek i kapustę. Całość można podlać nieco wodą. Zamykamy kociołek, nie jemy nic, tylko przygotowujemy w sobie miejsce na te pyszności. W piekarniku tego typu posiłek to powiedzmy godzina, w ogrodzie można trzymać wszystko w garnku wiele godzin. Im dłużej, im bardziej się przypiecze, tym lepsze. Próbowaliście kiedyś?
Spotkałam też wersję z burakami, ale trochę mi nie pasowała, bo wszystko zafarbowało na czerwono.
Im dalej w jesień, tym więcej jabłek. A jak jabłka to szarlotka lub ryż z jabłkami. W obu przypadkach z dużą ilością cynamonu. Mniam!
Aż wreszcie nastaje zima. No i zimą aż się prosi o żeberka albo rosół z kaczki. No i zdecydowanie kiszony barszcz.
I tak sobie biegnie ten rok od żeberek do żeberek! A jakie są Wasze ulubione smaki?
Sezonowość w kuchni jest bardzo ważna. Na wiosnę czy wczesne lato – rabarbar. Później wszystkie owoce, tak, jak przychodzą – trzeba się najeść na zapas, na całą zimę, bo takie szklarniowe to nie to samo przecież…
Zimą jest u mnie sezon na czekoladę – jakoś tak cieplej robi się na duszy, kiedy po kuchni rozchodzi się zapach ciasta z czekoladą…
Takie kociołkowe jedzenia jadłam raz – właśnie znad ognia, pycha!
A teraz już tęsknię do lata i owoców, ach!
Aż poczułam ten zapach czekolady :) Chyba muszę zerknąć na Twój blog i podkraść jakąś garść pomysłów, bo ciasta z czekoladą leżą u mnie i kwiczą.