Tort czekoladowy
Opublikowano: 21-03-2016, Kategoria: Ciasta, Desery, Posiłek, Przepisy, Rodzaj jedzenia, Komentarze: 3Tagi: cukier, gorzka czekolada, jaja, kakao, konfitura wiśniowa, mąka, margaryna do pieczenia, mleko, proszek do pieczenia, śmietana kremówka, tort, urodziny, żelatyna
ciasto:
- 200 g margaryny do pieczenia
- 150 g cukru
- 170 g mąki
- 60 g kakao
- 4 łyżki mleka
- 6 jaj
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
krem:
- 50 g margaryny do pieczenia
- 300 g gorzkiej czekolady
- 500 ml śmietany kremówki 30%
- 2 łyżki mleka
- 1 łyżka żelatyny
dodatki:
- 200 g konfitury wiśniowej
- opcjonalnie: ozdoby, złoty barwnik spożywczy w proszku
Czas przygotowania: 10 min ciasto plus 20-3 min pieczenie, 10 min krem plus czas na stężenie
Przepis na: Tort czekoladowy
Minęły cztery lata, dziecko stało się wymagające i zażądało na urodziny tortu czekoladowego. Cóż mogę rzec. Torty są mi obce, ale postanowiłam się nie dać i go upiec choćby nie wiem co. Przeszukałam sterty przepisów i wreszcie okazało się, że jest – prosty, smaczny tort, który jestem w stanie w bardzo ograniczonym czasie zrobić.
Przepis znalazłam na stronie jednej z margaryn do pieczenia. Ale nie będę jej tu reklamować. W każdym razie jedno mnie pogrążyło – kolejność. Teraz już wiem, że jeśli zacznę od ciasta, a później dopiero zrobię krem, to znowu zastanie mnie noc. Na ciasto znalazłam czas późnym popołudniem, na krem dopiero o godzinie 21. Bestia nie chciała stężeć, a jak już zaczęła o godzinie 0:50, to ledwo nadążałam ze smarowaniem. Dlatego powiadam Wam – zaiste zacznijcie od kremu ;)
A teraz do rzeczy. Wsypuję żelatynę do miseczki i zalewam mlekiem. Niech sobie pęcznieje. Do garnka (najlepiej wysokiego, bo będzie później chlapało) wlewam śmietanę i podgrzewam ją – i tu uwaga przy płycie indukcyjnej lub ceramicznej – przychodzi moment, że po prostu śmietana zaczyna wrzeć. Nie zastanawiamy się wtedy nad niczym, lecz błyskawicznie zdejmujemy garnek z płyty. Dodaję połamaną na kostki czekoladę – można co prawda ją zetrzeć, ale prawdę mówiąc, to niepotrzebne dodawanie sobie roboty. Miksuję to razem. Na końcu dodaję przygotowaną wcześniej żelatynę i jeszcze miksuję, aby ją równo rozprowadzić. Odstawiam garnek, żeby krem przestygł. Jak ostygnie, dobrze jest wstawić krem do lodówki.
Teraz ciasto – wykładam spody dwóch tortownic (o średnicy około 20 cm) papierem do pieczenia. Nastawiam piekarnik na 180 st. C. Ucieram miękką margarynę z cukrem i dodaję sukcesywnie po jednym jajku. Następnie wsypuję wymieszane razem: mąkę, kakao, proszek do pieczenia i mleko. Miksuję wszystko na gładką masę. Pamiętajcie, że składniki powinny mieć mniej więcej tę samą temperaturę, żeby masa się nie zwarzyła. Wlewam do tortownic po połowie ciasta, wygładzam odrobinę i wstawiam do piekarnika. I znowu teoria – po 20 minutach blaty powinny być gotowe, ale życie pokazuje, że niekoniecznie tak jest. Moje piekły się 30 minut i dopiero osiągnęły idealną formę. Wcześniej były po prostu zapadnięte. Warto więc po tych 20 minutach rzucić okiem, jak sytuacja i jeśli wyglądają na upieczone, mimo wszystko zrobić test patyczkiem. Wyjmuję ciasto z piekarnika i odstawiam do wystygnięcia w tortownicach.
Jeżeli ciasto jest już chłodne, a krem nadaje się do smarowania (powinien mieć konsystencję nutelli), to biorę się za tort. Najpierw wyjmuję ciasto z tortownic i usuwam papier. Następnie jedną z tortownic składam już bez papieru i wkładam do niej z powrotem jeden blat – można odkroić "górkę". Ja zostawiłam, bo wielka nie była. Smaruję blat mniej więcej jedną trzecią kremu i wykładam na krem konfiturę – można "jak leci" lub wybrać wiśnie – ja sobie te wiśnie wyłowiłam. Kładę drugi blat i daje kolejną jedna trzecią część kremu. Zostaje jeszcze trochę – można z niej zrobić ozdoby, zjeść, wykorzystać do ciastek maślanych. U nas został skonsumowany z ciastkami.
Jeśli chcecie ozdobić tort, to radzę od razu, bo jak już krem zastygnie, trudno będzie cos do niego przykleić. Ja wykorzystałam kwiatki z opłatka i złoty barwnik spożywczy, którym obsypałam tort, aby nieco błyszczał. Wkładam tort do lodówki na noc i na drugi dzień jest jak znalazł – ewentualnie można zrobić go rano i będzie na wieczór. U mnie rano czasu nigdy nie ma, więc pierwsza opcja :) Smacznego!
wygląda wybornie! myślę, że w tym roku na urodziny mamy postawię na domowy, własnoręczny wypiek! :)
Dziękuję :) Polecam naprawdę. Prosty, dość lekki i wytrawny dzieki tej gorzej czekoladzie. Jak powiedziało moje dziecko: po prostu mniamuśny ;)
Torcik chyba dość szybki w przygotowaniu prawda? :) na pewno spróbuję zrobić przy następnej okazji ;)